Ostatnie dni karnawału kojarzymy głównie z tłustym czwartkiem. Niewiele osób nawet w samym Krakowie pamięta, że dawniej stolica Małopolski w przeddzień Środy Popielcowej zostawała zdominowana przez lokalne przekupki. Dowiedz się, czym był comber babski i dlaczego został zapomniany.
Czym jest comber?
Jeśli zajrzysz do encyklopedii, to dowiesz się, że comber jest mięsem z kością z części lędźwiowej grzbietu zwierząt rzeźnych i łownych. Może więc istnieć comber króliczy lub zajęczy. Jednak słowo to ma jeszcze jedno znaczenie.
Wyraz ten pochodzi prawdopodobnie z języka niemieckiego. W drugim znaczeniu wywodzi się od czasownika „combrzyć”, co znaczy mniej więcej tyle, co „swawolić” i to naprawdę tęgo.
Comber babski w Krakowie
W dawnych czasach kobiety w Małopolsce nazywano po prostu babami. Stąd też wzięła się nazwa starego święta – comber babski. Nie wiadomo dokładnie, czy tradycja ta w małopolskich wsiach i miasteczkach miała inny przebieg niż w Krakowie, gdyż jedyne dostępne źródła mówią o obchodach wyłącznie w Grodzie Kraka.
Marsz bab na Kraków
Ostatki rozpoczynające się tradycyjnie w tłusty czwartek miały tu szczególnie huczny finał w przeddzień Środy Popielcowej. Niewiasty, czyli po dawnemu baby zbierały się podówczas przy kościele Matki Bożej na Piasku, czyli na rogu ul. Garbarskiej i Karmelickiej, formując sporą grupę.
Zgromadzenie to składało się przede wszystkim z podkrakowskich przekupek, czyli handlarek jarzynami i ogrodniczek. Wszystkie przebrane były w wymyślne stroje, udając wielkie damy. Jedwabie i atłasy zastępowały jednak siermiężnymi worami, a we włosy wplatały wióry.
Następnie „armia” bab rozpoczynała marsz w stronę Bramy Szewskiej. Na czele szła przekupka piastująca godność marszałka. Jej zadaniem było niesienie wielkiej słomianej kukły, przedstawiającej mężczyznę nazywanego „combrem”.
Członkinie pochodu po przekroczeniu murów miejskich wprawiały w popłoch wszystkich okolicznych mężczyzn. Pochód zwyczajowo docierał na krakowski rynek koło południa.
Rzeczpospolita Babska
W ten jeden dzień Kraków stawał się Rzeczpospolitą Babską. Na rynku przekupki rozpoczynały polowanie, na sygnał rozbiegając się na wszystkie strony. Ich ofiarami byli zawsze mężczyźni, najczęściej młodzi i urodziwi oraz bogaci.
Młodych krakowian „combrzono”, czyli szarpano za włosy, wiązano powrozami, przewracano na ziemię i przykuwano do wielkiej kłody drewna, którą nieszczęśnicy musieli włóczyć po ulicach, wprawiając w rozbawienie okolicznych gapiów.
Starsi i żonaci mężczyźni byli zaczepiani, otaczani i zmuszani do szalonych pląsów. Jeśli chcieli się wyjść z niewoli, musieli się wykupić. Co przystojniejszych puszczano po złożeniu damom niezliczonych ilości całusów. Pozostali musieli wysupłać z kabzy kilka monet.
Po zakończeniu „łowów” mieszkańcy miasta gromadzili się na rynku, wspólnie tańcząc i ucztując. Jeszcze w XIX wieku zgromadzony tłum bywał tak wieki, że wszyscy tańczący w kole, otaczali cały gmach Sukiennic.
Kulminacyjny moment imprezy następował, gdy na znak „marszałka w spódnicy” baby rzucały się na kukłę combra, aby rozszarpać go na strzępy. Jednak zabawy zwyczajowo na tym nie poprzestawały. Niekiedy zdarzało się, że przeciągały się, aż do poranka w Środę Popielcową.
Zarezerwuj pobyt w jednym z hoteli sieci Best Western Kraków i poznaj miasto pełne tradycji.
Kres combra babskiego w Krakowie i próby reaktywacji
Gdy w 1846 roku Austriacy wcielili Rzeczpospolitą Krakowską do swojego terytorium, policja zgodnie z rozkazem konserwatywnych Habsburgów zakazała obchodzenia combra babskiego.
Mimo że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości przywrócono w mieście wiele dawnych zwyczajów, ten się nie odrodził.
Dopiero w dzisiejszych czasach, 170 lat od organizacji ostatniego combra babskiego jego tradycję w nieco odmienionej formie nieśmiało próbują przywrócić niektóre lokalne stowarzyszenia.